Dlaczego nie dbamy o wychowanie dzieci? Dlaczego nie zależy nam na zrównoważonym, zdrowym psychicznie społeczeństwie? Czy wychowanie, to tylko sprawa rodziców? Czy idziemy w dobrym kierunku? Czy rodzice sami poradzą sobie z wychowaniem, bez wsparcia całego społeczeństwa? Dlaczego słabnie sojusz dorosłych?
Te pytania nurtują mnie od dawna. Nagle okazało się, że wartości, które były przekazywane z pokolenia na pokolenie przestały być ważne. Kiedyś szacunek do starszych, ich doświadczenie i autorytet, był oczywisty. Obecnie kontrolę nad życiem społecznym przejmują młodzi, którzy niejednokrotnie stawiają pieniądz i karierę ponad wartości ogólnospołeczne.
W jakich obszarach życia brakuje sojuszu dorosłych?
Brak zaufania między rodzicami a nauczycielami
Obecnie szkoła jest postrzegana jako zło konieczne. O wszystkie niepowodzenia dziecka obwiniani są nauczyciele i rówieśnicy. Zdarzają się dzieci, które robią co chcą, bo wiedzą, że rodzice i tak staną za nimi murem i jeszcze pogłaszczą po głowie. Niestety, ani nauczyciele, ani rodzice, nie potrafią ze sobą rozmawiać. ( Jak rozmawiać z nauczycielem? )
Brak pomocy i wsparcia sąsiadów
Dawniej można było liczyć na sąsiedzką pomoc. Nikt nie przeszedł obojętnie obok niewłaściwego zachowania dziecka. Teraz często boimy się zwracać uwagę, bo nie tylko rodzice nam nie podziękują, ale jeszcze będą mieć pretensję. Często może nas też spotkać zemsta dzieci (nastolatków) – np. porysowany samochód! Wzajemna sąsiedzka opieka była na porządku dziennym, teraz za darmo raczej nikt się naszym dzieckiem nie zajmie.
Telewizja i internet
Telewizja i internet coraz rzadziej buduje autorytety, wartości i normy. Przekazywane treści nasycone są ogromną ilością przemocy i okrucieństwa. Nawet bajki dla dzieci nie są wolne od agresji.
Nie ma już filmów bez wulgaryzmów! W związku z tym, nawet najmłodsze dzieci, tak jak i ich rodzice, nie mają oporów przed stosowaniem ich w języku codziennym. Naprawdę nikomu to nie przeszkadza?
Jeszcze kilka lat temu pokazywanie trupów, rozbitych czaszek, kości, wnętrzności ludzkich, było nie do pomyślenia. Ciału ludzkiemu okazywano szacunek. Teraz jest ono traktowane, jak zabite zwierzę, a nawet gorzej.
Seks był tajemnicą. Na ekranie telewizora pokazywane były tylko delikatne pocałunki. Reszty trzeba było się domyślać. Miało to swój urok. Teraz aktorzy kopulują na ekranie, a przecież na co dzień, seks jest sprawą intymną każdej pary. Nie jestem pruderyjna, ale nie chcę oglądać „sztucznego” seksu. Nie chcę, żeby dzieci myślały, że każde spotkanie mężczyzny i kobiety musi skończyć się w łóżku. Gdzie tu jest miejsce na bliskość, intymność, zaufanie?
Dlaczego my ludzie zaczynamy zachowywać się jak zwierzęta, przecież mamy uczucia wyższe i inteligencję!
Programy niedozwolone dla dzieci nadawane są o różnych porach dnia i nocy, w związku z tym, tak naprawdę każde dziecko ma do nich dostęp. W internecie wystarczy potwierdzić formułkę, że jest się dorosłym i gotowe.
Reklama
Reklama jest coraz bardziej nachalna. Nie zawsze namawia nas do wartościowych produktów. Często jesteśmy manipulowani. Coraz częściej reklama kierowana jest do dzieci, a one nie zawsze rozumieją mechanizmy rządzące marketingiem. ( Jak oswoić reklamę? )
Dlaczego pozwalamy na reklamowanie niezdrowych produktów? Czy reklama kierowana do dzieci, nie powinna być zabroniona? Pamiętajmy, że dociera do nas nie tylko przez telewizję, a to, że nie posiadamy tego urządzenia, nie chroni nas przed reklamą.
♥
Może jestem staroświecka, ale uważam, że nie możemy negować wszystkich wartości wypracowanych przez pokolenia. Jakim społeczeństwem będziemy za kilkanaście lat? Zestresowanym, agresywnym, z problemami psychicznymi, z niezaspokojonymi potrzebami ( Czego potrzeba dzieciom do optymalnego rozwoju? ).
Czy nie zatraciliśmy priorytetów? Czy liczy się tylko, co posiadamy, a nie jakie mamy relacje z ludźmi?
Czy gruntownie wykształcony człowiek powinien mieć tylko wiedzę i umiejętności?
A co z prowadzeniem kulturalnej rozmowy bez wulgaryzmów, zasadami savoir-vivre?
Czy nie byłoby warto uczyć np. przyrządzania zdrowych zbilansowanych posiłków, nawet kosztem wiedzy o pantofelku?
Czy naprawdę nie możemy być dla siebie bardziej życzliwi?
A może przesadzam?
Pozdrawiam
Zobacz też:
Ludzie są teraz zabiegani. Ciągła gonitwa za dobrami doczesnymi sprawia, że co raz mniej osób decyduje się na dzieci a jeśli już się decydują to kobiety szybko wracają do pracy i częściowo ta odpowiedzialność za wychowanie dzieci przerzuca się na szkolę. Żyjemy po to by zarobić i skonsumować. Zapominamy co jest prawdziwym sensem życia.
Wielu ludzi żyje po to, aby mieć, a nie żeby być. Jeżeli pomagamy innym ludziom, to często na pokaz, niestety.
Myślę, że nie przesadzasz – i właśnie między innymi z wymienionych przez Ciebie przyczyn na studiach wybrałam specjalność inną niż pedagogika wczesnoszkolna. Wydaje mi się, że nie poradziłabym sobie nie tyle z dziećmi, ile z ich roszczeniowymi i bezrefleksyjnymi rodzicami.
To prawda,kiedyś rodzice bardziej ufali nauczycielom. Teraz często są bezkrytyczni wobec swoich pociech, a dzieci to wykorzystują.
Patrząc na sąsiedzką pomoc to sie zgodzę, odnośnie nauczycieli nie mam jeszcze zdania, reszta spraw leży w gestii rodziców, to czy dzieci oglądają Tv czy nie, czy korzystają z internetu również. problemem jest chyba podejśćcie, ze jakos to będzie, ze takie czasy i mnóstwo innych wymówek współczesnych rodziców.
Trochę jednak bronię rodziców. Jako społeczeństwo powinniśmy mieć na uwadze dobro obywateli (mówiąc górnolotnie). Jeżeli nie pomagamy, to chociaż nie przeszkadzajmy.
A mnie sie wydaje ze odrobinę demonizujesz. Na to co oglądają dzieci, jak sie zachowują, jakimi wartościami kierują w życiu czy tez jak reagują ma manipulację (reklama) ogromny wpływ mają rodzice. Moze dość naiwnie (nie mam dzieci) zakładam że dając dobry przykład swoim zachowaniem, jesteśmy w stanie wychować mądre, niepodatne na wpływy dziecko. Zajęcia z przygotowywania zdrowych posiłków – świetny pomysł, jestem bardzo za!
Niestety, nie na wszystko rodzice mają wpływ. W pewnym momencie nie mamy już pełnej kontroli nad tym, co robi dziecko, z kim i jak się bawi, co słyszy ( w przedszkolu, w szkole). Tylko w teorii wszystko wydaje się proste. 🙁
Wydaje mi się, że ten wpis jest zbyt dużym generalizowaniem. Z własnych obserwacji widzę, że wcale tak nie jest. Z nauczycielami da się dogadać, na pomoc sąsiadów mogę liczyć (ok, nie chciałabym, by zwracali uwagę moim dzieciom, czy próbowali je wychowywać – mogą o tym porozmawiać ze mną, ale jeśli mają uwagi, jestem otwarta na to).
To masz dużo szczęścia. 🙂 Bardziej jednak bolą mnie zagrożenia płynące ze środków masowego przekazu. Tak naprawdę liczy się tylko, żeby zarobić, a nie zwraca się, w ogóle uwagi na kulturalną formę przekazu I jeszcze te seriale, niby oparte na faktach. Wiem, że dzieci to namiętnie oglądają. Nie wszyscy mają świadomych rodziców, powiedziałabym, że mniejszość. Niestety, to są moje prawdziwe obserwacje, nie zasłyszane.
Najwięcej do powiedzenia w kwestii wychowania mają obcy ludzie, a najmniej współpracują ci najbliżsi. Przykre to.
Bardzo wartościowy tekst. Wszystko świetnie ujęte.
Co do wpływu telewizji i Internetu to niestety prawda, ale przekazywanym za ich pośrednictwem obrazom to i moim zdaniem dorośli ulegają, a dzieci przecież ich właśnie próbują naśladować. Ludzi trzeba by najpierw nauczyć, jak odróżnić rzeczywistość pokazywaną w filmach i serialach od tej prawdziwej, która nas otacza i to byłoby rozwiązaniem problemu:)
Myślę, że nie powinno być w ogóle przyzwolenia na pokazywanie „okropności”. Z czasem przyzwyczajamy się do takich obrazów i np. przemoc, agresja łatwiej przenosi się na świat realny.
Sama jestem byłym nauczycielem i bardzo świadomie wychowuję swoją córkę a mimo to brak porozumienia między mną a jej wychowawczynią w przedszkolu. A że córka wymaga pracy i rozmów to widać że nauczycielce się nie chce.
Tak też bywa, ale może też czuje twoją niechęć.
Raczej masz rację. Zauważam podobne problemy. Reklama to dla mnie największe zło, żeby promować neizdrowe dla dziecka produkty, jako zdrowe to już powinno być zakazane. Zero wartości rodzinnych. Kupuj, kupuj, musisz mieć największe, najmodniejsze, najdroższe. A starsi? Sama nie wiem. Borykam się raczej z problemem, że dziadkowie nie rozumieją, iż dziecko jest z nimi równoprawne i jemu też należy się szacunek a nie traktowanie pt. dzieci i ryby głosu nie mają. Jednak fakt zauważam brak szacunku do starszych. Ale skoro ludzie w moim wieku nawet nie uczą dzieci, że sąsiadce się mówi dzień dobry, to o czym my w ogóle… Czytaj więcej »
Na pewno starsi maja inne poglądy na wychowanie dzieci, ale nie możemy negować wartości kulturowych wypracowanych przez pokolenia. I tak, jak piszesz, zewsząd słuchać:kupuj, kupuj, musisz to mieć.
Ohhh niczego nie neguję, tylko nie lubię jak ktoś nie liczy się z uczuciami mojego dziecka.
Nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem. Też przez to przechodziłam. 🙂
Blogowo zajmuję się tematyką marketingową. Sama mam córcię, teraz w drugiej ciąży tv ratowało mnie w chwilach, kiedy ze względu na fatalne samopoczucie, ciążowe dolegliwości, nie mogłam z nią biegać po domu i wygłupiać się. Te reklamy, szczególnie teraz są takie nachalne. Próbują na siłę wmówić człowiekowi, że tego potrzebuje…Manipulacja straszna. To jest wręcz oburzające jak cisną chałę maluchom…
Myślę, że my jako rodzice powinniśmy się wreszcie zbuntować. Przecież chodzi o nasze dzieci!
Jasne, obecna zachodnia cywilizacja jest mocno nastawiona na konsumpcjonizm, próbuje nas zwabić na wszelkie sposoby. Ale nie jesteśmy jej niewolnikami. Rodzice swoimi wyborami pokazują dzieciom, jak stać się jednostką niezależną. Nikt nie zasługuje na większy szacunek tylko ze względu na wiek czy doświadczenie. Znam wielu młodych i zarazem mądrych rodziców, którzy są świadomi, czego ich dzieci potrzebują, by wyrosnąć na szczęśliwych ludzi.
Tylko co z tymi dziećmi, którzy nie maja świadomych rodziców. Czy my, jako społeczeństwo, możemy umywać ręce?
To mają przechlapane… Istnieje pewna grupa ludzi, troszcząca się o los dzieci poprzez np. tworzenie alternatywnych szkół, gdzie dzieci mogą czerpać przyjemność z uczenia się rzeczy, które ich autentycznie interesują. A na co dzień najlepsze, co możemy dać wszystkim dzieciom, to akceptacja, uwaga i równe, godne traktowanie.
Telewizor to zło… i choć niby teraz gdy moje dzieci są jeszcze malutkie i nieświadome – te zło jest nieszkodliwe to wiem, że muszę go jak najszybciej zacząć ograniczać…
Nie4stety minęły czasy, kiedy można było powiedzieć, że telewizja uczy i bawi. 🙁
Możemy być życzliwi, fair i otwarci na innych, ale olewanie sąsiadów jest łatwiejsze. Za nim wyprowadziliśmy się na wieś mieszkaliśmy w bloku, gdzie było 16 mieszkań i… z nikim nawet kawy się nie napiłem. jakiś taki small talk i tyle i to też nie ze wszystkimi. Nie potrafimy już rozmawiać i zdobywać tak łatwo kontaktów jak kiedyś.
Z nauczycielami nie umiemy rozmawiać to fakt. Nauczyciele traktowani z góry budują dystans, a rodzice tylko wymagają i nie potrafią zrozumieć problemów
Nie staramy się być dla siebie życzliwi po prostu. Nie można wszystkich posądzać o złe intencje.
Osobiście pracuje w przedszkolu i staramy się wszystko wraz z dziewczynami robić żeby kontakt z naszymi maluchami był jak najlepszy. Mogę się jednak zgodzić z Tobą ze trzeba ograniczać media. Im wcześniej tym lepiej.
Fajnie by było, gdyby wszyscy się starali o ten dobry kontakt, zarówno nauczyciele, jak i rodzice czy dziadkowie.
Reklamy tv i Internet może rzeczywiście źle teraz wpływają na dzieci ale co do sąsiadów to teraz czasami trudno być życzliwym dla nich choć staram się uczyć córkę ze mimo wszystko powinna taka być.
To prawda. Mnie też bardzo boli, że coraz mniej życzliwych osób jest wokół. Na szczęście jeszcze zdarzają się ludzie, na których można zawsze liczyć. 🙂
To wynika chyba po prostu z braku czasu i wydaje mi się być domeną większych miast. W tych mniejszych, gdzie nie traci się tyle czasu na dojazdy, przejazdy i „organizowanie” sobie życia, czasu na interakcje z sąsiadami i ludźmi w ogóle wydaje się być więcej 🙂
Może i tak, ale młodzi siedzą teraz nosem w internecie i mają coraz mniej czasu na spotkania z przyjaciółmi. 🙁
Zdecydowanie nie przesadzasz. Z resztą każda starsza osoba patrzy ze zdziwieniem na to, jak zmienił się świat, a właściwie ludzie, od czasów, kiedy oni byli w naszym wieku. Teraz liczy się pieniądz. I zdanie innych. Przestał liczyć się człowiek. A odpowiedź na odwieczne pytanie: mieć czy być? zaczyna być coraz bardziej jednoznaczna… To przykre. Ale jeżeli chcemy zmieniać świat, powinniśmy zacząć od nas samych. Od nas i naszych dzieci 🙂
Zgadzam się na całej linii 🙂 Szkoda, że Ci których to dotyczy tego pewnie nie przeczytają…
Zawsze trzeba mieć nadzieję.
Hmm.. co do punktu „brak zaufania” to często sami nauczyciele budują ten dystans niestety.
Na pewno tak, ale czasami rodzice z góry zakładają, że nauczyciel chce się postawić na „wyższej” pozycji i na pewno nie ma na myśli dobra dziecka. Nie zawsze zdają sobie sprawę, jak nauczyciel dużo wie o dziecku i zna je trochę z innej strony.