Na pytanie: Dlaczego moje dziecko nie chce się uczyć?,
mamy zazwyczaj gotową odpowiedź: Szkoła jest beznadziejna!
No cóż. Edukacja w polskiej szkole, na pewno pozostawia wiele do życzenia, ale dlaczego tylko niektórzy uczniowie nie chcą podejmować obowiązków szkolnych. Niestety trzeba się uderzyć w piersi, ponieważ za gotowość dziecka do podejmowania różnych zadań, w tym nauki szkolnej, odpowiadają w głównej mierze rodzice. Pisałam o tym w poście: Wszystko co musisz wiedzieć, aby twoje dziecko lubiło chodzić do szkoły.
Oto co przeczytałam w książce Cheri Fuller „Jak zachęcić dziecko do nauki”
Wewnętrzny zapał do nauki u małego dziecka wyrasta głównie z jego bliskiej i pełnej miłości relacji z rodzicami. Jeśli więź między rodzicami i dzieckiem jest słaba, żadne programy edukacyjne i szkolne reformy nie zachęcą go do nauki. Niezaspokojone potrzeby emocjonalne będą blokowały w dzieciach chęć uczenia się. Dziecku, które jest głodne miłości, akceptacji i uwagi ze strony swoich rodziców, brakuje sił do stawiania czoła wyzwaniom w szkole.
Niestety, całkowicie się z tym zgadzam. Obserwuję w szkole wiele zmarnowanych talentów.
PRZYKŁAD 1.
Jeden z moich uczniów wykazywał duże zdolności matematyczne, świetnie radził sobie z ortografią i gramatyką, budował poprawne zdania, potrafił napisać logicznie uporządkowane opowiadanie itd. Przez trzy lata z rzędu otrzymywał na koniec roku nagrodę dla najlepszego ucznia. Wydawałoby się, że jego kariera szkolna będzie usłana różami, bo wszystko przychodziło mu bez wysiłku. W klasach starszych, nagle chłopiec przestał się uczyć, opuszczał zajęcia, z ledwością przechodził z klasy do klasy. Pracuję w Zespole Szkół, mogłam więc śledzić jego „karierę” aż do końca gimnazjum. I co się okazało? Rodzice przestali się interesować dzieckiem. Obydwoje popadli w alkoholizm. Zabrakło bezpiecznej relacji rodzic – dziecko. Chłopcu przestało zależeć na dobrych wynikach w nauce, ponieważ nie miał żadnej motywacji. Zakończenie tej akurat historii jest jednak optymistyczne. Uczeń ten, jako dorosły mężczyzna, dzięki wsparciu otoczenia, podjął studia zaoczne, pracuje i ma się zupełnie dobrze.
PRZYKŁAD 2.
Drugi uczeń od początku klasy pierwszej miał bardzo duże trudności w nauce. Nie umiał nawet poprawnie trzymać ołówka, rysować szlaczków, czy dzielić wyrazów na głoski. Był jednak bardzo grzeczny i lubiany przez rówieśników. Wtedy jeszcze, dzięki współpracy z rodzicami, udało się nadrobić zaległości dziecka. Chłopiec zaczął ładnie czytać, poprawił swoje zdolności manualne. Zaczął w siebie wierzyć. Nagle, mama z przyczyn ekonomicznych, wyjeżdża na kilka miesięcy za granicę do pracy. Dziecko staje się płaczliwe i z niepokojem wyczekuje końca lekcji. Wyraźnie utraciło poczucie bezpieczeństwa. Po powrocie mamy, niestety nic się nie zmienia na lepsze. Chłopiec nie tylko stracił chęć do nauki, ale zaczęły się również kłopoty z zachowaniem. Uczeń stał się agresywny w stosunku do rówieśników, na lekcji nie reagował na upomnienia nauczyciela, był rozkojarzony i nie potrafił się dłużej skupić na zadaniu. Tym razem rodzice nie podjęli współpracy. Obwiniają „cały świat” (rówieśników, nauczyciela), nie dostrzegając problemu. Mam jeszcze nadzieję, że uda się nam przywrócić dziecku poczucie bezpieczeństwa, bo w przeciwnym wypadku, chłopca czeka wiele niepowodzeń szkolnych. Bez wiary w siebie, nie da sobie rady. (Czy twoje dziecko ma poczucie własnej wartości?)
Oczywiście są to skrajne przypadki. Jednak, jeżeli dziecko nie chce chodzić do szkoły, to powinniśmy nie tylko zbadać co się dzieje w placówce, ale spojrzeć szerzej na nasze relacje z dzieckiem.
Ile czasu poświęcamy mu tak naprawdę tygodniowo?
Czy robimy coś wspólnie z dzieckiem?
Czy nie jesteśmy zbyt wymagający?
Czy nie oczekujemy zbyt wysokich ocen w stosunku do możliwości dziecka?
Czy nie porównujemy z rodzeństwem lub dziećmi znajomych?
Czy nasza pociecha nie ma zbyt dużo zajęć dodatkowych?
Czy zajęcia dodatkowe zostały wybrane przez dziecko czy przez rodziców?
Czy nasze dziecko ma czas na zabawę lub na realizowanie swoich pasji?
Siła właściwych i realnych oczekiwań rodziców jest ogromna! Warto pamiętać, dlaczego moje dziecko nie chce się uczyć, aby móc je wspierać.
Pozdrawiam
Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo relacje wyniesione z domu, wpływają na całe życie dziecka… Głupim jest oczekiwanie, że szkoła i nauczyciele poradzą sobie z problemami dziecka i wręcz wychowają je za nas… To nasza misja! Od nas wszystko zależy! I nie wystarczy tłumaczyć i rozmawiać, bo dziecko najlepiej uczy się patrząc na nasze zachowanie – więc jeżeli do kogoś chcemy mieć pretensje, to najlepiej najpierw spojrzeć na siebie 😉
Siła pozytywnych wzorców nie zawsze jest doceniana przez rodziców. 🙁
Bardzo przydatny tekst i powinien przeczytać go każdy rodzic. Według mnie, to jakie podejście dzieci mają do szkoły w dużym stopniu zależy od tego co wynieśli z domu i jakie wartości zostały im przekazane przez rodziców.
To prawda. Dziecko które ma zaspokojone potrzeby emocjonalne, na pewno poradzi sobie z trudnościami w szkole.
Porównywanie to niestety chleb powszedni. Praktycznie każdy z moich znajomych dzieląc się oceną ze sprawdzianu w domu był pytany: a co dostała Ania / Ola / Marek / inne-wzorowe-dziecko-z-konkretnej-klasy. Myślę, że zamiast motywacji rodzi to niezdrową konkurencję.
Cieszę się, że chłopcu z przykładu 1 dobrze się wiedzie, mam nadzieję że i sytuacja 2 się poprawi.
Też mam taką nadzieję. Najgorzej, że rodzice unikają ze mną kontaktu. 🙁
Mój syn na razie jest w wieku przedszkolnym ale wszystko przede mną więc te wskazówki będą mi bardzo potrzebne – Rodzice często nie zdają sobie sprawy że wina leży po ich stronie.
Oczywiście nie zawsze. Czasami są inne przyczyny niechęci dziecka do szkoły np. przemoc rówieśnicza. Rodzice powinni być jednak czujni, bo jak nie oni, powinni zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś złego.
Bardzo prawdziwe, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Moje dzieci uczą sie dobrze, a i tak zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno poświęcam im wystarczającą ilość czasu.
Czasami od ilości poświęcanego czasu, ważniejsza jest świadomość, że dziecko może na nas liczyć w każdej sytuacji i nie zostanie samo z problemami. Nadopiekuńczość przecież też nie prowadzi do niczego dobrego. Tylko, jak wyważyć optymalny czas, który powinniśmy poświęcić dziecku w danym wieku? To już zadanie dla każdego rodzica i czas pokaże, czy zda go na piątkę. 😉
Ja sobie myśle, że dużo zależy od motywacji, nauczyciela i jego metod nauczania. Bo sama pamiętam, że lekcje z nauczycielami, którzy mieli pomysł, energię i zarażali pasją były najlepszymi w moim życiu. Nauczyłam się z nich więcej niż z najmądrzejszych książek.
To oczywiście prawda, ale czy nie było na tych wspaniałych lekcjach dzieci, które mimo wszystko nie angażowały się?
Dobry wpis, życiowy :). Fajnie, że są rodzice którzy stawiają na to czego chcą maluchy, na ich pasje :).
Na szczęście jest coraz więcej takich rodziców.
nie tylko polski system edukacji nie dorósł do ówczesnego świata niestety, ale faktem jest, że zachęcenie dziecka do nauki wymaga zaangażowania ze strony rodziców i ich pracy. Znam jednak przykłady odwrotne kiedy dziecko nie miało dobrej relacji z rodzicami a i tak świetnie radziło sobie w szkole. Czy masz może jakieś przemyślenia w tym temacie?
Często, gdy rodzice są wykształceni, dziecko mimo złych relacji, stara się naśladować swoich rodziców. Nie widzi innej drogi życiowej, chce mieć w przyszłości podobny status, jak jego najbliżsi.
Nie można zrzucać wszystkiego na szkolę, być może dziecko ma jakiś problem, najważniejsza jest szczera rozmowa z dzieckiem
To rzeczywiście podstawa. Rodzic powinien być zawsze wsparciem dla dziecka.
Często jest też tak, że otoczenie, w tym nauczyciele
oceniają dziecko z rodziny patologicznej, jako
mniej zdolne i wtedy zaczyna się samospełniająca
przepowiednia, dziecko nie ma motywacji.
Niezupełnie tak jest. Po prostu dziecko, będąc w takiej rodzinie, nie ma często nabytych umiejętności dla swojego wieku. Nie umie trzymać ołówka, kredki, bo nigdy nie rysowało, nie ma wiadomości ogólnych o świecie, przyrodzie, nie potrafi się zachować w różnych sytuacjach społecznych. Stąd już na starcie, jest na pozycji przegranej, bo ciągle musi gonić rówieśników, nawet tych mniej zdolnych.
No cóż ze stwierdzeniem „szkoła jest beznadziejna” niestety często trzeba się zgodzić. Piszę to z perspektywy osoby która zakończyła już „przymusową” edukację czyli do 18 lat czy skończenia szkoły średniej i poszłam dalej się uczyć i dopiero rozpoczynając 14 rok mojej edukacji zobaczyłam, że istnieją nauczyciele z powołania mający szacunek do ucznia, potrafiący prowadzić wykłady/ zajęcia tak że wszyscy słuchają z zainteresowaniem. Nie ma potrzeby chodzić na korepetycje, bo osoby uczące są kompetentne i potrafią przekazać wiedzę, więc dlaczego musiałam na to czekać 13 lat? bo szkoła jest beznadziejna, niestety taka prawda. Etap kiedy edukacja jest obowiązkowa 99% nauczycieli traktuje… Czytaj więcej »
Na pewno nauka w polskiej szkole nie jest idealna, ale nastawienie do edukacji na pewno wynosimy z domu.
tak, dlatego poszłam uczyć się dalej kiedy skończyłam szkołę średnią. Właśnie dlatego, że zostałam zmotywowana pozytywnie w domu, bo w szkole z nastawieniem nauczycieli do uczniów wszystkiego się ode chce. Byłam w tej większości która została zniechęcona do dalszej nauki, ale właśnie w domu miałam wsparcie